Maglowanie po wrocławsku [FOTOREPORTAŻ]
fot. Patrycja Dzwonkowska
Przez wiele lat w tym miejscu ustawiały się kolejki chętnych z koszami pościeli, ręczników i bielizny. Po śmierci pani Heleny, właścicielki zakładu, rodzinny interes przejęła córka Jolanta.
- Mało ludzi przynosi teraz pościel do prasowania. Głównie to stali klienci, czasami małe hostele. Młodzi ludzie nie znają magla, nie są nauczeni - tłumaczy właścicielka.
Napędzana gazem maszyna uruchamiana jest przed godziną 8.00. Potrzebuje około 1,5-2 godzin, aby wał się nagrzał. Od 13 lat w pracy przy maglowaniu pomaga druga Jolanta.
- To ciężka praca fizyczna. Bolą nogi i kręgosłup. Kiedyś stało się tak wiele godzin, teraz to może ze dwie, trzy w ciągu dnia. Gdyby teraz maszyna się popsuła to już nie wiem nawet kto mógłby ją naprawić - dodaje właścicielka.