"Chcemy wiedzieć co spotkało Łukasza!" Rodzina zmarłego apeluje do świadków

Beata Makowska, BM | Utworzono: 10.02.2022, 15:17 | Zmodyfikowano: 10.02.2022, 15:23
A|A|A

Fot: Archiwum rodziny Wieczorków

23 grudnia ubiegłego roku umierający Łukasz Wieczorek został odnaleziony przez przypadkowego świadka w przydrożnym rowie w Długołęce. Kilka godzin później w szpitalu przy Kamińskiego we Wrocławiu stwierdzono jego zgon. W szpitalu patolog przerwał sekcje, gdyż stwierdził, ze do śmierci mogły się przyczynić osoby trzecie. Niestety mimo że minęło 7 tygodni – sprawa nie ruszyła z miejsca. Śledczy czekają na wyniki sekcji zwłok. Rodzina apeluje o pomoc do wszystkich którzy mogą coś wiedzieć na temat ostatnich godzin życia mężczyzny.

- Wiadomo, że 22 grudnia Łukasz wyszedł ze szpitala przy Weigla - mówi siostra mężczyzny Pani Kinga:

Rodzina zmarłego obawia się, że sprawa zostanie umorzona. Policja nie zabezpieczyła nawet rzeczy, które leżały przy mężczyźnie. Dopiero bliscy zmarłego pozbierali je z rowu. Znaleźli też tam jego rękawiczkę. Śledczy nie zwrócili się do szpitala o zabezpieczenie ubrania. Zgodnie z procedurą placówki zniszczona odzież została już zutylizowana.

- Widziałem ciało syna. Miał rozbitą głowę, podbite oko i rozległy siniak na nodze – dodaje Leopold Wieczorek, ojciec Łukasza:

W szpitalu podczas wstępnej sekcji stwierdzono, że do śmierci mogły się przyczynić osoby trzecie. ustalono, że mężczyzna został najprawdopodobniej uderzony tępym narzędziem w tył głowy. Po tym fakcie sekcja została przerwana, gdyż konieczne były oględziny lekarzy z medycyny sądowej.  Niestety zdaniem bliskich, policja nie zabezpieczyła rzeczy zmarłego. Dopiero bliscy zbierali z rowu zakupy i części  odzieży Łukasza. W szpitalu nie zabezpieczono jego odzieży, bo nie było wniosku policji o to.

- Śledczy ze wszystkim czekają na wyniki sekcji zwłok. Przekazali nam, że to może potrwać nawet 6 miesięcy - mówi siostra mężczyzny Pani Kinga.

Z biura prasowego wrocławskiej policji Radio Wrocław dowiedziało się, że sprawę prowadzą policjanci z Długołęki. Prokuratura w Oleśnicy wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Jednak prokurator czeka na wyniki sekcji. Rodzina Łukasza nie kryje, że mężczyzna miał problemy. Był alkoholikiem i to pociągnęło za sobą inne problemy – zatargi z prawem, a także to że odciął się niejako od bliskich. Nie mogli siłą zatrzymywać go w domu. Jednak jak mówią te problemy nie mogą przekładać się na sprawę jego śmierci. Bliscy Łukasza obawiają się że sprawa może zostać najzwyczajniej umorzona. I nigdy nie dowiedzą się, co się z nim stało:

Wszystkie osoby. które mają informacje na ten temat prosimy o kontakt na maila [email protected].

REKLAMA