Porodówka na Kamieńskiego już otwarta
Przez trzy ostatnie dni przyszłe mamy kierowane były do innych placówek, w tym czasie na ginekologii trwało wielkie sprzątanie. To wszystko przez zbyt dużą liczbę przyjmowanych kobiet, dużo większą niż w innych szpitalach. - Zaczęło się u nas robić niebezpiecznie - tłumaczy ordynator Juliusz Malinowski.
A to, że na oddziale panowały trudne warunki potwierdzają same pacjentki. Dziennie - jak podaje szpital - przyjmowano do tej pory o 10 kobiet za dużo. Teraz ma się to zmienić.
REKLAMA