Ślęza gromi Widzew
fot. slezawroclaw.pl
Mistrzynie Polski prowadziły w tym meczu od pierwszego rzutu. 23 sekundy po rozpoczęciu spotkania za trzy trafiła Tania Perez Torres i tak rozpoczęła się seria Ślęzy 7:0 w której Hiszpanka wykorzystała jeszcze dwa wolne, a punkty z gry dorzuciła Karina Szybała. Pierwszą zdobyczą Widzewa była celna próba zza łuku Klaudii Gertchen (3:7) po czym znów wrocławianki miały serię. Po sześciu minutach gry dolnośląski zespół prowadził 15:3. Świetną końcówkę pierwszej kwarty miała Tijana Ajduković, która zdobyła wtedy osiem punktów, a Ślęza była lepsza 21:9.
Podobnie jak w piątek z MKK Siedlce, tak teraz z Widzewem wrocławianki znów słabo spisały się w drugiej kwarcie i przegrały ją 11:13. To nie byłą dobra reklama basketu z obu stron Przez pierwsze 4,5 minuty piłka tylko raz wpadła do kosza po rzucie z gry - dokonała tego Klaudia Sosnowska. Do przerwy koszykarki Arkadiusza Rusina prowadziły 32:22.
Trzecia kwarta niestety znów była podobna do pierwszej. Trafienia z gry Julii Drop i Agnieszki Kaczmarczyk były jedynymi udanymi akcjami obu drużyn w pierwszych 6 minutach. Wrocławianki ożywiła dopiero Marissa Kastanek. Jej dwa celne rzuty rozpoczęły serię Ślęzy 15:0 i po 30 minutach na tablicy wyników było 53:30 dla dolnośląskiej drużyny.
Ostatnią odsłonę ekipa gości rozpoczęła od 7 punktów bez odpowiedzi i trwało już tylko ustalanie końcowego wyniku. Ostatecznie mistrzynie Polski wygrały w Łodzi różnicą 27 punktów.
Widzew Łódź - Ślęza Wrocław 40:67 (9:21, 13:11, 8:21, 10:14)
Punkty dla Widzewa: Gertchen 10, Zavidna 9, Harvey-Carr 9, Drop 6, Schmidt 4, Zapart 2
Punkty dla Ślęzy: Ajduković 15, Kaczmarczyk 15, Kastanek 11, Torres 8, Zoll 5, Boonstra 5, Szybała 4, Ursu-Kim 2, Sosnowska 2