"Yesterday" OST i BANKS "III" [PŁYTY TYGODNIA]

Radio RAM na podst. materiałów wydawcy | Utworzono: 29.07.2019, 17:46 | Zmodyfikowano: 29.07.2019, 17:46
A|A|A

Co wydarzyłoby się, gdyby tylko jeden człowiek na całym świecie pamiętał muzykę i dorobek The Beatles? Taki jest punkt wyjścia filmu "Yesterday".  Na soundtrack trafiły największe przeboje Czwórki z Liverpoolu w wykonaniu Himesha Patela, odtwórcy głównej roli.


Reżyserem „Yesterday” jest laureat Oscara, Danny Boyle („Slumdog: Milioner z ulicy”, „Trainspotting”,28 dni później), a za scenariusz odpowiada Richard Curtis („Cztery wesela i pogrzeb”, „To właśnie miłość”, „Notting Hill”). Film to rock-n-rollowa komedia o muzyce, marzeniach, przyjaźni oraz o długiej i krętej drodze prowadzącej do odnalezienia miłości życia. Po tajemniczym wyłączeniu prądu na kilkanaście sekund, z historii świata znikają wszystkie ślady The Beatles – z kultury, pamięci i półek z płytami. Jack, wokalista i kompozytor, który próbuje przebić się w świecie muzyki (w tej roli Himesh Patel), zaczyna grać piosenki Johna, Paula George’a i Ringo, a wszyscy na świecie słyszą je po raz pierwszy. Film zarobił już ponad 100 mln. dolarów.

Oficjalna tracklista soundtracku została ujawniona w dniu rocznicy nagrywania „Yesterday” przez The Beatles w Abbey Road Studios w 1965. Tego samego dnia w sieci pojawił się teledysk do utworu w wykonaniu Patela. W klipie możemy oglądać ujęcia z filmu połączone z ujęciami gwiazdy nowego obrazu Danny’ego Boyle’a z Abbey Road.

Patel śpiewający „Yesterday” to w filmie kluczowy moment. – Reakcja jego znajomych to pierwsza wskazówka dla głównego bohatera, że dzieje się coś dziwnego. Przyjaciele Jacka twierdzą, że nigdy wcześniej nie słyszeli tego kawałka i są święcie przekonani, że to ich kumpel napisał tę piosenkę. W tej scenie obserwujemy reakcję na perfekcyjny kawałek usłyszany po raz pierwszy – tłumaczy Richard Curtis.
Producent albumu ze ścieżką dźwiękową, Daniel Pemberton, przyznaje: – „Yesterday” to świetny przykład mocy piosenki. Muzyka trafia do bardzo wielu ludzi. Może zmieniać świat. Miło jest sobie o tym przypomnieć.
Himesh Patel jest fanem The Beatles od najmłodszych lat, dzięki swojej mamie. Dlatego możliwość nagrania legendarnych utworów była dla niego prawdziwym zaszczytem. – Nie oddalaliśmy się tekstowo ani muzycznie, jednak staraliśmy się, by brzmiały jak interpretacje Jacka. Cudownie było zagrać i zaśpiewać je na swój sposób. Nasz film z pewnością przedstawi muzykę The Beatles młodszym pokoleniom, które nie miały jeszcze okazji zapoznać się z twórczością legendy. Zarówno nowi, jak i fani od lat znajdą w „Yesterday” coś dla siebie. Film jest afirmacją magii The Beatles – tłumaczy aktor.

Przez bardzo długi czas wokalistka, kompozytorka i producentka Jilian Banks czuła się, jakby mieszkały w niej dwie osoby. Dziecko dorastające w południowej Kalifornii, które było zamknięte w sobie i maniakalnie zapisywało teksty piosenek w sypialni, „strumień świadomości, w trakcie którego mój mózg pozwalał sobie na długie wycieczki” – wspomina artystka. Pisanie było formą poradzenia sobie z „poczuciem samotności, izolacji i przezroczystości”. Z drugiej strony Jilian była normalnym dzieckiem, z prawdziwymi przyjaciółmi, dla których od czasu do czasu opuszczała bezpieczną sypialnię, by miło spędzić czas z rówieśnikami. Ten dualizm przeniósł się do dorosłego życia Banks. W jednej sekundzie pochłonięta przez chorobliwy perfekcjonizm, by za chwilę spojrzeć na wszystko z niebywałą lekkością. Pogodna osoba za dnia, zmysłowa dama R&B nocą. Wyrzeka się uzależnienia od mediów społecznościowych, a z drugiej strony udostępnia swój numer telefonu fanom na Facebooku na wypadek, gdyby chcieli porozmawiać. Optymizm i melancholia, jasnobrązowe włosy i ciemna brunetka.

Przez wiele lat, te różnice były paliwem napędzającym artystkę. Dzięki tym wewnętrznym różnicom powstać mogły EP-ki „Fall Over” i „London” z 2013. Sprzeczne siły wpłynęły również na nagrania debiutu – „Goddess” (2014). Banks korzystała ze swoich kilku oblicz, koncertując po całym świecie i nagrywając „The Altar” (2016). W czasach, w których rozbicie to stan, z którym tak wielu się utożsamia, to właśnie dualizm osobowości mógł sprawić, że muzyka Banks trafiła do tak wielu osób. To brzmienie rozszczepionych dusz.
Teraz wszystko się zmieniło. BANKS, przygotowując się do wydania trzeciego pełnowymiarowego albumu, zatytułowanego po prostu „III”, zamieniła biel i czerń na barwy pomiędzy. Artystka znalazła więcej miejsca na niuanse. „Może to coś na kształt dorosłości” – zastanawia się wokalistka, która niedawno skończyła trzydzieści lat. „To jest trochę tak, że te wszystkie kolory były tu od zawsze, ale dopiero teraz wiem, jak nimi malować. Czerń i biel też dalej tam są, ale tak samo znajdzie się miejsce na rdzawoczerwony” – żartuje BANKS. „Rdzawa czerwień jest ok!”. Po chwili namysłu dodaje: „Moja nowa płyta to opowieść o przemianie z dziewczyny w mądrą kobietę i wszystkich niedogodnych, często chaotycznych krokach, jakie są związane z tym procesem”.
Droga do spokoju wewnętrznego dla BANKS nie była łatwa. Zaczęło się od trzęsienia ziemi. Sześć lat temu artystka przestała być zwykłą studentką psychologii, tajemniczą dziewczyną, która nagrała dwie EP-ki, a zaczęła być gwiazdą, która wyprzedaje największe areny koncertowe. Było to zarazem spełnienie marzeń, jak i olbrzymie obciążenie dla psychiki. „Z dnia na dzień zaczęłam mieć zupełnie inne życie. Ruszyłam w trasę, a ludzie wiedzieli, kim jestem. To było zbyt szalone. Ciężko było nadążyć”. Po wydaniu kolejnego albumu, cykl powtórzył się. „W pewnym momencie miałam bardzo obniżony nastrój. A żeby wstać i dać radę wystąpić przed rzeszą ludzi, trzeba mieć adrenalinę na naprawdę wysokim poziomie. Trzeba dać z siebie tyle, że po wszystkim padasz wyczerpana. Robiłam tak dwa lata non stop, aż w końcu powiedziałam sama do siebie: musisz iść na terapię” – wspomina BANKS.
Artystka nie tylko rozpoczęła terapię – zrezygnowała z koncertów, internetu, wyprowadziła się z centrum LA do domu na odludziu. Potem nie robiła nic. Na początku nie było to proste. „Musieli mi przypominać, że nie muszę iść do studia. Wysyłałam swojemu menedżerowi pomysły na kolejne kawałki, a on odpowiedział tylko ‘Nie będę na to reagował’. Ale w końcu zaczęłam dostrzegać plusy tego stanu – chociażby tak prozaiczną rzecz jak to, że mieszkałam w jednym miejscu. Odkryłam na nowo, co lubię robić i okazało się, że jestem bardzo nudną osobą! Dosłownie mogłam wtedy ograniczyć się do spacerów, oglądania filmów i spędzania czasu ze znajomymi” – śmieje się BANKS.
Znalezienie, pośrodku chaosu, siły, by wycofać się z życia publicznego, pokazało, że dwie sprzeczne strony osobowości artystki próbują znaleźć połączenie. BANKS odkryła, że każde oblicze może mieć dla siebie wygodne miejsce. Eksploracja tej strefy pomiędzy, dualizmu, zaakceptowania całej siebie – właśnie takie echa można usłyszeć na albumie „III”.


Pierwszy singiel „Gimme” to, jak mówi gwiazda, „czysty ogień, czysta kobiecość. (…) Po prostu mówisz głośno, czego chcesz i masz to. Jeśli tego nie dostajesz to bierzesz to sama. To daje poczucie mocy. Dobrze jest uwolnić swoją zwierzęcą stronę”. Ten aspekt osobowości BANKS uruchomiła też w kawałku otwierającym płytę, „Till Now”. Utwór rozpoczyna się jak notatka głosowa na telefonie, ale potem rozkręca się w udręczoną rozprawę o stracie i odkupieniu. „Rzeczywiście, jest w tym sporo agresji” – uśmiecha się BANKS, przywołując fragment tekstu: „Do teraz pozwalałam ci mną manipulować / I do tej pory to robiłeś / Jeszcze do niedawna mogłeś mną pomiatać”. Mocne pożegnanie na początku płyty.
Z drugiej strony na „III” nie brakuje utworów słodszych, pokazujących łagodniejsze oblicze wokalistki, jak na przykład „Hawaiian Mazes”.To utwór o dorastaniu i posiadaniu kontroli nad własnym życiem. Czasami trzymasz się kurczowo wspomnienia lub osoby, bo przeraża cię to, co nieznane. Napisałam ten kawałek w momencie, w którym poczułam, że przestaję ogarniać wszystko dookoła, a do tej pory miałam to w zwyczaju. Poczułam potrzebę posiadania większego zaufania do samej siebie. I umiejętności odpuszczania. To bardzo ważny motyw. Wciąż się tego uczę. Mam wrażenie, że nawet jako stuletnia osoba wciąż będę uczyła się odpuszczania. Ale żeby być prawdziwie obecnym w życiu, czasami trzeba odpuścić… co może czasami boleć” – opowiada wokalistka.
Ból przestał być dla BANKS wrogiem i o to w tym wszystkim chodzi. Artystka zaczęła pisać muzykę, bo cierpiała. Komponowanie okazało się lekarstwem na ból – który wciąż słyszymy w twórczości artystka, jednak z „III” dowiadujemy się, że bólu nie należy się bać. Ten wniosek sprawił, że Amerykanka poznała wiele więcej źródeł inspiracji. Jak na ironię, umiejscowienie cierpienia w innych emocjach sprawiło, że przestało być ono głównym elementem w palecie artystycznych bodźców.
What About Love”, ostatni utwór na „III”, jest zarazem bardzo bliski artystce. Słyszymy tam głos 4-letniej siostrzenicy BANKS, która mówi „I love you”. Początkowo ten kawałek miał otwierać album, ale „później uświadomiłam sobie, że więcej sensu widzę w zamieszczeniu tej piosenki na końcu, ponieważ bez względu na okoliczności, zawsze chcę mieć nadzieję. Jeśli tego nie masz, robisz się zgorzkniały, a tego nigdy bym nie chciała dla siebie. Życie jest bolesne. Pomyślmy o porodzie. Nigdy nie przechodziłam tego sama, ale moja siostra tak i z jej opowieści wynika, że życie musi być bolesne, bo to jedna z najbardziej naturalnych rzeczy”.

Życie ma wzloty i upadki, czasami ekstremalne, i taką właśnie historię BANKS opisuje na „III”. „Zdecydowanie chcę, abyście uprawiali seks przy tym albumie. Abyście włączyli go w samochodzie i poczuli się silniejsi, może wręcz aż za bardzo! Chciałabym, byście słuchali mojej płyty, zarówno gdy intensywnie o czymś myślicie, jak i wtedy, gdy czujecie spokój ducha. Na ‘III’ znajdziecie piosenkę na każdy nastrój, bo cały krążek opowiada o byciu człowiekiem” – przyznaje gwiazda.
Po raz pierwszy w życiu BANKS czuje spokój związany z wachlarzem doświadczeń, które spotykają ją w życiu. Jej obie strony osobowości nie zwalczają się już wzajemnie. Dla każdej znajdzie się miejsce. Nagrodą za wykonaną przez artystkę pracę jest spokój. „Urodziłeś się już kompletny” – pisze BANKS w wierszu, za pomocą którego chciała podsumować „III”: „Od samego początku byłeś kompletny / Po prostu życie czasami dawało się we znaki / Musisz o tym pamiętać, gdy wydaje ci się, że pewna droga jest za długa / Odpowiedzi na zadane pytania tkwią w nienapisanych piosenkach”.
„III” – lista utworów:
1. Till Now
2. Gimme
3. Contaminated
4. Stroke
5. Godless
6. Sawzall
7. Look What You’re Doing To Me ft. Francis and the Lights
8. Hawaiian Mazes
9. Alaska
10. Propaganda
11. The Fall
12. Made of Water
13. What About Love

 

REKLAMA

To może Cię zainteresować