Czwarte z rzędu zwycięstwo. Piłkarze Śląska Wrocław nie zwalniają tempa
fot. Śląsk Wrocław
Zmiana trenera w Wiśle nie przerwała fatalnej passy zespołu i krakowianie, mimo iż prowadzili od dziewiątej minuty, przegrali po raz ósmy z rzędu w lidze. Śląsk za to wygrał czwarty mecz z rzędu, pozostaje niepokonany na własnym stadionie w tym sezonie i awansował na pozycję wicelidera.
Nie minęła minuta, a Śląsk miał już pierwszą doskonałą okazję na gola. Bramkarz Wisły Michał Buchalik tak wybił piłkę, że ta znalazła się pod nogami Michała Chrapka. Pomocnik wrocławian nie zdecydował się jednak od razu na strzał i bramkarz gości naprawił swój błąd, udanie interweniując na przedpolu. Chwilę później Robert Pich zakręcił defensywą gości, strzelił z kilku metrów, ale minimalnie niecelnie.
Kiedy wydawało się, że bramka dla Śląska jest kwestią czasu, kontrę wyprowadziła Wisła. Wojciech Golla wślizgiem wybił piłkę spod nóg Damiana Pawłowskiego i arbiter Daniel Stefański wskazał na narożnik boiska. Po chwili i analizie wideo, zmienił jednak decyzję, odgwizdując faul zawodnika gospodarzy i wskazując na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem rzutu karnego był Jakub Błaszczykowski.
Chociaż była dopiero dziewiąta minuta spotkania, goście, zadowoleni z wyniku, wyraźnie zaczęli grać na czas. Buchalik długo celebrował za każdym razem wznowienie gry od bramki a cały zespół Wisły skupił się na defensywie. Krakowianie w pierwszej połowie praktycznie tylko jeszcze dwa razy zagrozili bramce gospodarzy - kiedy z dystansu strzelał Vullnet Basha i trafił w poprzeczkę oraz kiedy uderzał Piotr Brożek.
Śląsk miał dużą przewagę, ale grał za wolno, aby zaskoczyć obronę rywali. A kiedy już trafił do siatki, sędzia Stefański odgwizdał pozycję spaloną.
Największe zagrożenie pod bramką Buchalika było po stałych fragmentach gry. I po jednym z nich, tuż przed przerwą, gospodarze zdołali doprowadzić do remisu. Po rzucie rożnym Golla najszybciej doszedł do piłki i strzałem głową nie dał szans bramkarzowi gości.
Po zmianie stron obraz gry się zmienił o tyle, że Wisłą częściej wychodziła z własnej połowy, ale przewagę miał Śląsk. Nadal też wrocławianie grali za wolno i zbyt schematycznie, aby zaskoczyć obronę rywali. Krakowianie z dużą łatwością rozbijali ataki gospodarzy i szukali szans na gola w sporadycznych kontratakach.
Śląsk nacierał i w końcu trafił do siatki. W zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła pod nogi Krzysztofa Mączyńskiego, który posłał ją do bramki.
Drugi gol dla gospodarzy sprawił, że mecz się wyraźnie ożywił. Piłkarze Wisły zaczęli szybciej biegać i odważniej wychodzić do ataku. Z tych ataków jednak nic nie wynikało. W ostatnich minutach krakowianie już tylko wstrzeliwali piłkę w pole karne Śląska, gdzie powędrował nawet Marcin Wasilewski.
Znacznie bliżej zdobycia gola był jednak Śląsk. Pich miał już praktycznie pustą bramkę, ale z kilku metrów chybił. Kilka chwil później sędzia gwizdnął po raz ostatni i piłkarze gości padli na murawę, bo dla nich to była ósma porażka z rzędu.
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Jakub Błaszczykowski (9-karny), 1:1 Wojciech Golla (45-głową), 2:1 Krzysztof Mączyński (77).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Krzysztof Mączyński.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 13 155.
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Kamil Dankowski, Israel Puerto, Wojciech Golla, Dino Stiglec - Robert Pich, Michał Chrapek (90+1. Damian Gąska), Diego Zivulic, Krzysztof Mączyński, Przemysław Płacheta (84. Piotr Samiec-Talar) - Erik Exposito (75. Mateusz Cholewiak).
Wisła Kraków: Michał Buchalik - David Niepsuj (46. Łukasz Burliga), Marcin Wasilewski, Lukas Klemenz, Maciej Sadlok - Jakub Błaszczykowski, Damian Pawłowski (75. Vukan Savicevic), Vullnet Basha, Jean Carlos Silva, Rafał Boguski - Paweł Brożek (69. Aleksander Buksa).