Śląsk przegrywa z liderem. Pierwsza porażka wrocławian u siebie
fot. Śląsk Wrocław
Pierwszy szanse na oddanie groźnego strzału wypracował Śląsk, ale po dośrodkowaniu Guillermo Cotugno w polu karnym Lubambo Musonda nie trafił w piłkę. Kolejne fragmenty optycznie należały do przyjezdnych, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i częściej gościli w pobliżu pola karnego gospodarzy.
Legia nie potrafiła jednak wykreować sobie sytuacji bramkowej i groźnie w pierwszej połowie było właściwie tylko raz, kiedy Paweł Wszołek zagrał do Bartosza Kapustki, ale jego strzał w ostatniej chwili jeden z rywali zablokował.
Z czasem spotkanie się wyrównało i chociaż było toczone w szybkim tempie, brakowało okazji do strzelenia gola. Goście do przerwy nie oddali ani jednego celnego strzału, a ze strony Śląska próbował zaskoczyć Artura Boruca przede wszystkim Robert Pich, ale za każdym razem bramkarz Legii pewnie łapał piłkę.
Już pod koniec pierwszej połowy tempo wyraźnie spadło i po przerwie nic się nie zmieniło. Dużo było gry w środkowej strefie i żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać przewagi.
Legia w tym okresie zagroziła bramce Śląska dopiero po stałym fragmencie gry. Po dośrodkowaniu do piłki doszedł Tomas Pekhart, ale trafił w słupek. W odpowiedzi Bartłomiej Pawłowski fatalnie spudłował z pola karnego, a uderzenie Picha Boruc zdołał odbić.
Kilka chwil później goście wyprowadzili kontratak. Wszołek zdecydował się na indywidualną akcję, którą wykończył strzałem. Łukasz Bejger spóźnił się z interwencją, piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Było to pierwsze celne uderzenie przyjezdnych.
Gol niewiele zmienił w obrazie gry. Co prawda Śląsk starał się atakować większą liczbą zawodników, ale widać było, że boi się kolejnych kontrataków rywali.
Legia grała spokojniej, ale i tak powinna zdobyć drugiego gola po błędzie Bejgera. Młody obrońca Śląska tak podawał do kolegi z drużyny, że piłkę przejął Pekhart i znalazł się sam na sam z Matusem Putnockym. Uderzył płasko, ale bramkarz Śląska nie dał się zaskoczyć.
Wrocławianie takiej szansy nie mieli, ale i tak mogli doprowadzić do remisu. Najpierw Mathieu Scalet uderzał z pola karnego i tylko ofiarna interwencja jednego z obrońców Legii uratowała ją od utraty gola. W ostatniej akcji meczu idealną okazję miał Mateusz Praszelik, ale uderzył lekko i Boruc bez problemu złapał piłkę.
Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Paweł Wszołek (64).
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Łukasz Bejger, Robert Pich, Guillermo Cotugno; Legia Warszawa: Artem Szabanow, Artur Boruc.
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom). Mecz bez udziału publiczności.
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky – Guillermo Cotugno (85. Mateusz Praszelik), Łukasz Bejger, Mark Tamas, Dino Stiglec – Lubambo Musonda, Patryk Janasik, Mathieu Scalet, Robert Pich (78. Waldemar Sobota), Bartłomiej Pawłowski (71. Marcel Zylla) – Erik Exposito (78. Fabian Piasecki).
Legia Warszawa: Artur Boruc – Josip Juranovic, Mateusz Wieteska, Artem Szabanow – Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Walerian Gwilia, Bartosz Kapustka, Filip Mladenovic - Rafael Lopes, Szymon Włodarczyk (50. Tomas Pekhart).