Jacek Magiera przegrywa po raz pierwszy – blisko domu
fot. slaskwroclaw.pl
Kolejny przyniósł kolejne zmiany w wyjściowym składzie Śląska. Trener Magiera, odkąd objął drużynę, jeszcze ani razu nie zdecydował się postawić na taki sam skład. I tak samo było przeciwko Rakowowi - w porównaniu do ostatniego spotkania z Podbeskidziem od pierwszej minuty oglądaliśmy czterech nowych zawodników: Łukasza Bejgera, Dino Stigleca, Fabiana Piaseckiego i Szymona Lewkota. Dla tego ostatniego był to debiut w wyjściowym składzie WKS-u.
Swój debiut w spotkaniu miał również nowy stadion w Częstochowie, na którym gospodarze zagrali pierwszy raz od awansu do Ekstraklasy.
Pierwsza połowa była wyrównana, a obie drużyny - grające w podobnym ustawieniu 3-4-3 - miały trudności z przechytrzeniem przeciwnika. Częściej w pole karne rywala wędrował Raków, który oddał też więcej strzałów, ale posiadanie piłki i wymiana podań były po stronie Śląska. Kilka razy mocniej zagotowało się pod jedną lub drugą bramką po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry, ale ostatecznie bramki nie padły. Najgroźniejszą okazję miał Vladislavs Gutkovskis, którego strzał po dobrym wejściu napastnika w pole karne dobrze obronił jednak Michał Szromnik.
O ile w pierwszej połowie mało było podbramkowych sytuacji z obu stron, to niemal od razu po przerwie oglądaliśmy dwie dobre szanse. Najpierw po dynamicznej akcji Mateusza Praszelika i Patryka Janasika w dogodnej sytuacji znalazł się Stiglec. Chorwat uderzył z pierwszej piłki, prawą nogą, ale zrobił to bardzo niecelnie. Niespełna dwie minuty później swoją okazję mieli gospodarze. I zdołali ją wykorzystać. Szybki rajd prawym skrzydłem przeprowadził Fran Tudor, zagrał w pole karne do Gutkovskisa, a ten wycofał piłkę do dobrze ustawionego Davida Tijanicia. Rezerwowy pomocnik gospodarzy strzelił bez zastanowienia, futbolówka otarła się o słupek i wpadła do siatki. Śląsk - podobnie jak w poprzednim wyjazdowym spotkaniu w Zabrzu - musiał gonić wynik.
Pierwszą okazję do wyrównania miał Puerto, który uderzał głową po dokładnym dośrodkowaniu Mączyńskiego. Kolejne akcje podopieczni Jacka Magiery budowali już po zmianach w składzie. Najpierw na murawie pojawili się Rafał Makowski, Waldemar Sobota i Erik Exposito, kilka minut później wszedł również Marcel Zylla. Jako pierwszy poważne zagrożenie stworzył Sobota, ale jego uderzenie po lekkim rykoszecie zdołał obronić Holec.
Śląsk zaczynał coraz mocniej przeważać, szukając remisu, ale od 73. minuty wrocławianie mieli jeszcze bardziej utrudnione zadanie. Wychodzącego na czystą pozycję Jakuba Araka sfaulował bowiem Konrad Poprawa, a sędzia nie zawahał się, pokazując stoperowi Śląska czerwoną kartkę. Ostatecznie wrocławian dobił Marcin Cebula, kilka minut przed końcem ogrywając Bejgera i podwyższając prowadzenie gospodarzy. Śląsk przegrał różnicą dwóch bramek, a mógł jeszcze wyżej, gdyby nie kilka udanych interwencji w końcówce Michał Szromnika.
Raków Częstochowa - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 David Tijanic (48), 2:0 Marcin Cebula (85).
Raków Częstochowa: Dominik Holec - Kamil Piątkowski, Andrzej Niewulis, Zoran Arsenic - Fran Tudor, Igor Sapała (46. David Tijanic), Ben Lederman (63. Petr Schwarz), Patryk Kun, Marcin Cebula (87. Piotr Malinowski), Mateusz Wdowiak (71. Ivan Lopez Alvarez) - Vladislavs Gutkovskis (71. Jakub Arak).
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik - Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Israel Puerto - Patryk Janasik, Szymon Lewkot (60. Rafał Makowski), Krzysztof Mączyński, Dino Stiglec (68. Marcel Zylla), Robert Pich (81. Bartłomiej Pawłowski), Mateusz Praszelik (60. Waldemar Sobota) - Fabian Piasecki (60. Erik Exposito).
Żółta kartka - Raków Częstochowa: Ben Lederman, Kamil Piątkowski. Śląsk Wrocław: Fabian Piasecki, Israel Puerto.
Czerwona kartka - Śląsk Wrocław: Konrad Poprawa (73-faul).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).