Wszystko co najlepsze: 3 albumy na wakacje
Uważam, że można sklasyfikować muzykę wakacyjną jako ogólny zbiór dźwięków, unikając przy tym różnic wobec gustów i guścików. Byłaby to muzyka nienachalna, wklejająca się w słoneczną pogodę, niekrzykliwa, płynąca lekkim nurtem. Nie byłbym jednak sobą, bez próby nadania temu i tak zmyślonemu terminowi dodatkowych znaczeń, odwołując się do muzyki najnowszej. Wybrałem trzy premiery, które w moim odczuciu działają na wyobraźnię, a w trakcie słuchania przyjemnie orzeźwią umysł, tym samym sprawią przyjemność... ale i nieraz zaskoczą:
Patrick Holland w ciągu ostatnich kilku lat dał się poznać jako Project Pablo i Jump Source, serwując tony okołohouse'owych przyjemności i przyzwyczajając nas do wizerunku producenta muzyki elektronicznej. W pandemicznym czasie zawiesił owe projekty i zaczął prezentować nagrania pod swoim nazwiskiem. Z początku nie zmieniał kursu brzmieniowego; jego muzyka uległa przekształceniu wraz z tegorocznym albumem: okazuje się, że Holland potrafi śpiewać, a swoją artystyczną wypowiedź przestawił na rzecz refleksyjnego, gitarowego indie popu. To, co nie uległo rekonstrukcji to przenikliwa, melodyczna wrażliwość, która zawsze leżała u podstaw jego dzieła. Słuchając utworów możemy nacieszyć się serią aksamitnych harmonii wokalnych, m.in. dzięki Jane Penny z TOPS. W kompozycjach nie zabrakło też syntezatorowych tekstur, budujących nastrojową, kontemplacyjną atmosferę, a ta szalenie mocno przypomina dokonania z przeszłości. Płyta jest przyjemnym ćwiczeniem z wrażliwości. Wydobywajcie z niej dla siebie jak najwięcej, przy okazji podziwiając przepastność talentów autora. Parafrazując tytuł albumu, można śmiało stwierdzić: Patrick, You're The Boss.
Dj Danifox w 2014 roku wyjechał do Wielkiej Brytanii, szlifując swoje umiejętności producenckie. Dziś, jako 22-latek, członek długoletniej ekipy Tia Maria, pod skrzydłami legendarnej wytwórni Príncipe z Lizbony - nie jest anonimowym graczem na scenie. Ma przed sobą wielką przyszłość, w konsekwencji ogromnego zaangażowania kompozytorskiego. Wrócił do Portugalii i u boku m.in. DJa Lycoxa - odświeża lizboński sound. Jest łagodniej niż zwykle, choć wciąż z charakterystycznym, klubowym zacięciem, rozwija kolejne warstwy instrumentalne: słyszymy wyjątkowo dużo żywych bębnów, dęciaków, basowych pasm i klawiszowych melodii, przeplatanych pełnym wachlarzem perkusyjnym. Wśród tych różnych, emocjonalnych wzorów, można odnaleźć balans pomiędzy tym co organiczne, a syntetyczne, a każda z tych faktur uwydatnia szereg kolejnych uczuć. Szczególnie ważna pozycja dla osób, które kochają batidę, kuduro czy tarraxo... ale nic też nie stoi na przeszkodzie, by ta miłość rozpoczęła się właśnie od albumu Dia Não Mata Dia.
Shoko Igarashi pochodzi z Japonii, ale jej Simple Sentences to płyta, która podobnie jak bagaż przewożony z miasta do miasta, zdołała nasiąknąć istotnymi wpływami z każdego miejsca, w którym wylądowała. Shoko dorastała w japońskiej wsi, studiowała w Stanach Zjednoczonych, a obecnie mieszka w Brukseli. Błyszczące w swojej różnorodności kompozycje zawierają elementy z każdego z tych przystanków w jej życiu. Nie brakuje tu dźwięków, które kojarzą nam się z dorobkiem kulturowym z kraju kwitnącej wiśni, ale są i jazzowe wspomnienia z bostońskiej szkoły muzycznej i saksofonowych lekcji, czy klubowe, a nawet psychodeliczne eksperymenty, które przedarły się do jej świadomości wraz z przeprowadzką do Europy. Czasami jest więc gładko, wręcz nostalgicznie, innym razem szorstko, miejsko i nieco agresywniej. Proporcje są jednak wymierzone w punkt. Nie ma mowy o dźwiękowym zakalcu, a raczej ciepłym, wibrującym kolażu, którego wszystkie barwy i pamiątkowe historie chce się chłonąć jednym tchem. Może zawirować w głowie!
Jeszcze więcej muzyki w audycji Wszystko co najlepsze w środę po godzinie 22:00 na antenie Radia RAM (27.07.2022r.).