Śląsk Wrocław piłkarskim mistrzem jesieni. Przewaga lidera rośnie
fot. slaskwroclaw.pl
Wygrana z Radomiakiem sprawia, że Śląsk Wrocław zyskuje tytuł mistrza jesieni. Nikt już nie wyprzedzi wrocławian na półmetku rozgrywek, czyli po siedemnastu kolejkach. Ten siedemnasty mecz też będzie wyjątkowy, bo do Wrocławia przyjedzie mistrz Polski. Raków Częstochowa zagra przy wypełnionym po brzegi stadionie. Tarczyński Arena z kompletem publiczności po raz drugi w tym sezonie w najbliższą niedzielę, 3 grudnia o 17:30.
Od groźnej akcji już w drugiej minucie meczu granie rozpoczęli piłkarze WKS-u. Schwarz dobrym podaniem wypuścił skrzydłem Mateusza Żukowskiego, ale strzał zawodnika Śląska poleciał w boczną siatkę. Było to pierwsze uderzenie w tym meczu.
W 12. minucie meczu do głosu doszli gospodarze. Po długim zagraniu w pole karne Śląska na murawę padł napastnik Radomiaka — Henrique. Później futbolówka trafiła do Rafała Wolskiego, który posłał jednak zbyt mocny strzał z woleja i nie miał szans zagrozić Leszczyńskiemu.
Parę minut później świetną indywidualną akcję przeprowadził Leandro. Napastnik Radomiaka bez problemu wbił się w pole karne Śląska, a jego zakusy faulem przerwał Peter Pokorny. Sędzia bez wahania wskazał na 11 metr i mieliśmy rzut karny dla Radomiaka. Do piłki podszedł Pedro Henrique, którego intencje kapitalnie wyczuł Rafał Leszczyński! Gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego z 18. minuty i w dalszym ciągu na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis.
Przez około kwadrans od niewykorzystanej jedenastki obserwowaliśmy niewielką przewagę gospodarzy. Radomiak posyłał kilka groźnych dośrodkowań w pole karne Trójkolorowych, ale cały czas czujność zachowywał golkiper Śląska — Rafał Leszczyński.
Bardzo blisko zdobycia gola na 10. minut przed końcem pierwszej połowy, był Mateusz Żukowski. Piłkarz miał bardzo dużo przestrzeni z lewej strony boiska, zdecydował się na drybling i w ostateczności strzał, który skończył się dla Śląska tylko rzutem rożnym.
Chwilę później po ciekawym rozegraniu rzutu wolnego swoją szansę miał Patryk Janasik. Obrońca WKS-u oddał mocny strzał w kierunku bramki Posiadały, lecz przeszło ono minimalnie obok celu.
Mieliśmy 39. minutę i po błędzie Rafała Leszczyńskiego doskonałą okazję mogli stworzyć sobie gospodarze. Po niedokładnym podaniu bramkarza, po którym poślizgnął się jeszcze Janasik, stworzyła się bardzo groźna sytuacja w ‘’szesnastce’’ Śląska. Szczęśliwie dla Trójkolorowych całe zagrożenie zażegnał Bejger i skończyło się tylko na rzucie rożnym dla ekipy z Radomia.
Po tej akcji obserwowaliśmy mniej groźne ataki zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Żadna z drużyn nie potrafiła jednak zbliżyć się do wyjścia na prowadzenie, a arbiter Piotr Lasyk zakończył pierwszą połowę równo po upływie 45. minut. Oba zespoły zeszły na przerwę przy bezbramkowym remisie.
Drugą część meczu rozpoczęliśmy bez zmian, a pierwszą obiecującą akcję już w 46. minucie mieli piłkarze Radomiaka. Aleks Petkov przeliczył się przy swoim odbiorze piłki i stworzyło to okazję na skrzydle dla Pedro Henrique. Ostatecznie defensywa WKS-u poradziła sobie z tym zagrożeniem.
Po upływie 50. minuty meczu Trójkolorowi bardzo mądrze rozprowadzali swój atak pozycyjny. Ostatecznie w niebezpiecznej dla gospodarzy pozycji znalazł się Erik Exposito, który został następnie faulowany w okolicach 20 metra od bramki Radomiaka. Do tego uderzenia podszedł sam kapitan WKS-u, jednak jego uderzenie trafiło w mur, a piłka wyleciała na rzut rożny.
Następstwem tego stałego fragmentu gry i dośrodkowania, było ogromne zamieszanie w polu karnym ‘’zielonych’’. Do bezpańskiej piłki dopadł hiszpański napastnik Śląska, którego potężne uderzenie z woleja wpadło do bramki Posiadały i wyprowadziło Trójkolorowych na prowadzenie! Od 55. minuty Śląsk prowadził przy ul. Kałuży 1:0 po golu Erika Exposito!
Centymetry przesądziły o tym, że po 61. minucie Śląsk nie podwyższył swojego prowadzenia. Kąśliwe zgranie przeszywające pole karne Radomiaka posłał Patryk Janasik. Do futbolówki o włos nie dopadł Petr Schwarz, który miałby przed sobą tylko pustą bramkę. Niestety zabrakło naprawdę niewiele i dalej Trójkolorowi prowadzili tylko jedną bramką.
Przez kolejne 20 minut piłkarzom trenera Magiery udawało się nie dopuszczać rywali w swoje pole karne, a pojedyncze dośrodkowania pewnie wyłapywał Rafał Leszczyński. Brakowało jednak konkretów z przodu.
Przełamanie dla gospodarzy nastąpiło w 85. minucie, kiedy niepilnowany piłkę pod swoją nogą w okolicach 11 metra miał Rossi. Uderzenie piłkarza Radomiaka pofrunęło jednak wysoko nad bramką Leszczyńskiego, a już 120 sekund później nastąpiła kolejna bardzo groźna szansa dla ‘’Zielonych’’! Uderzenie głową Pedro Henrique wylądowało na poprzeczce bramki WKS-u, a Radomiak wciąż pozostawał bez gola.
Ten stan utrzymał się do końca spotkania, a Śląsk, po momentami heroicznym bronieniu się, wywozi z Radomia bardzo cenne 3 punkty!
Radomiak Radom – Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)
Gol: Exposito 55'
Radomiak: Posiadała – Grzesik (Jakubik 82’), Rossi, Cichocki, Abramowicz, Leandro (L. Semedo 67’), Donis (E. Semedo 67’), Luziao, Wolski (Okoniewski 90’), Henrique, Rocha (Castaneda 82’)
Śląsk: Leszczyński – Janasik, Petkov, Bejger, Matsenko, Samiec-Talar (Szwedzik 84’), Olsen (Rzuchowski 73’), Pokorny (Paluszek 90’), Schwarz, Żukowski, Exposito
Żółte kartki: Rocha, Leandro, Rossi (Radomiak), Samiec-Talar, Petkov (Śląsk)
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)