Koszykarki Ślęzy wygrały turniej w Jeleniej Górze
Fot: Ślęza Wrocław
W Jeleniej Górze mistrzynie Polski rozegrały pierwsze otwarte dla publiczności mecze kontrolne przed sezonem 2017/2018. Do piątkowego sprawdzianu z Herner TC (piąta drużyna niemieckiej ekstraklasy) Ślęza przystąpiła w pełnym składzie, choć trzeba pamiętać, że Sharnee Zoll-Norman, a więc lider i mózg drużyny, zaledwie 48 godzin wcześniej wylądowała w Polsce. Między innymi dlatego Amerykanka rozpoczęła spotkanie na ławce rezerwowych. Mając na uwadze, że w niedzielę rano wrocławianki czekał kolejny sparing, trener Arkadiusz Rusin starał się równo rozdzielać minuty na parkiecie swoim zawodniczkom.
Przez długi czas Ślęza nie potrafiła znaleźć właściwego rytmu, zwłaszcza w ataku. Szwankowała skuteczność. Dość powiedzieć, że w całym meczu wrocławianki trafiły tylko jeden raz za trzy. Herner TC prowadził przez większość czasu, a największa przewagę osiągnął w drugiej kwarcie (28:15).
Mimo problemów w ataku, dzięki momentami niezłej obronie Ślęza ciągle była w grze. W czwartej kwarcie wrocławianki w końcu przechyliły wynik na swoją korzyść. W decydującej części gry mistrzynie Polski pozwoliły rzucić rywalkom tylko cztery punkty i ostatecznie wygrały 66:62.
Niedzielna potyczka z SBK Samorin (czwarta drużyna słowackiej ekstraklasy) miała podobny przebieg. Ślęza znów przez długi czas nie potrafiła znaleźć właściwego rytmu i cały czas przegrywała (najwyżej nawet 6:20). Wrocławianki miały duże problemy z egzekucją akcji ofensywnych, ale w grze utrzymywała je niezła obrona.
I właśnie defensywa pchnęła koszykarki Ślęzy do zwycięstwa. W drugiej połowie Słowaczki były w stanie zdobyć zaledwie 18 punktów. Agresywna obrona na całym boisku otwierała mistrzyniom Polski drogę do zdobywania łatwych koszy z kontry.
Trener Arkadiusz Rusin znów stosował szeroką rotację składem. Wszystkie zawodniczki spędziły na parkiecie porównywalną liczbę minut, a najwięcej Marissa Kastanek (24).
W meczach z Herner i Samorinem przez 40 minut graliśmy bardzo słabo. W obronie popełnialiśmy proste błędy, a w ataku raziliśmy nieskutecznością, mimo niekiedy dobrych akcji. Widać, że jest jeszcze dużo do zrobienia względem naszej dynamiki i szybkości. Wytrzymujemy fizycznie, bo dominujemy w ostatnich kwartach. Do optymizmu jeszcze daleko, ale pocieszające jest, że mamy jeszcze trzy tygodnie, żeby zaczęło to lepiej wyglądać – powiedział trener Arkadiusz Rusin po niedzielnym meczu z Samorinem.