Blask ****

Jan Pelczar | Utworzono: 08.02.2018, 15:01 | Zmodyfikowano: 08.02.2018, 15:01
A|A|A

zdj. mat.prasowe

Gdy seans się zaczyna, narratorka opisuje zza kadru pokazywane na ekranie sytuacje. To główna bohaterka, szkoląca się w trudnej sztuce pisania opisów do audiodeskrypcji. Filmy są w nich opowiadane niewidomym i niedowidzącym, którzy dzięki nim, dialogom i ścieżce dźwiękowej mogą także chodzić do kina. W audiodeskrypcji trzeba znaleźć odpowiedni balans, między chęcią detalicznego opisania wszystkiego, a pozostawieniem przestrzeni dla wyobraźni. Tego widz uczy się w „Blasku” wraz z główną bohaterką. Naomi Kawase, autorka „Kwiatu wiśni i czerwonej fasoli” opowiada o relacji autorki audiodeskrypcji z jednym z niewidomych, którzy pomagają na warsztatach doskonalić opis. Były fotograf, który utracił wzrok i musi pogodzić się z tym, że już nigdy nie zrobi zdjęcia, będzie przewodnikiem młodej dziewczyny po świecie, w którym, chociaż nie ma światła, i tak wybiera się najbardziej nasłonecznione miejsca. 

„Nie ma piękniejszych rzeczy niż te, które znikają” - to refren filmu Kawase. Japońska autorka nie pokazuje nam jedynie społecznych aspektów problemu, chociaż zestawia niewidomych z bohaterami, którzy tracą pamięć, z tymi, którzy są w żałobie. W erze szufladkowania nie nazwalibyśmy jej jednak japońskim Jakimowskim, a „Blasku” nie porównali z „Imagine”, bo emocji Kawase szuka gdzie indziej. Interesuje ją to, co ulotne, walka z czasem. Rola wyobraźni w świecie, który ingeruje w intymne szczegóły i pokazuje nam wszystko w zbliżeniach. Najlepszy w „Blasku” jest rytm tej opowieści, spokojny, pozwalający, by widz chłonął to, co dzieje się między bohaterami oraz miejsca, w których się spotykają. Zdecydowanie gorsza jest budowa tła i samej konstrukcji fabularnej – sporo tu banału, ckliwości, kiczu i  dosłownych dialogów, w których odsłaniają się intencje reżyserki. Nie da się filmu o audiodeskrypcji budować samymi dosłownymi opisami. Ayame Misaki i Masatoshi Nagase w głównych rolach grają też nierówno, jakby nie do końca wiedzieli, czy film ma być bardziej dydaktyczny, czy artystyczny. Przydałoby się więcej niuansów, ale dobrych scen i spojrzeń jest i tak sporo. Szczególnie, że, jak mówi bohater „Blasku”, „nie ma nic piękniejszego niż chwila, której zaraz nie będzie”. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

REKLAMA

To może Cię zainteresować