Ram bo w kapciach: Kiedy strony milczą

Ewelina Lis | Utworzono: 20.10.2024, 23:13 | Zmodyfikowano: 20.10.2024, 23:14

- Jestem specjalistą od nieczytania książek. Wąska specjalizacja, ale ją uprawiam - mówi Filip Zawada. Wrocławski poeta, prozaik, muzyk, fotograf, performer uważa, że książek nie trzeba czytać do końca. - Jeżeli przeczytam trzydzieści stron i to mi wystarczy, to znaczy, że książkę przeczytałem. I tyle było mi z niej potrzebne - podkreśla.

fot. Radio RAM

Półek z nieprzeczytanymi książkami Filip Zawada ma kilka. Jego zdaniem są różne style nieczytania. Można kupić i nie przeczytać. Można czytać przez 20 lat, po kawałku. I wreszcie: trochę czytać i zostawiać. Styl jest dopasowany do dzieła. Z książek czytanych bez zastanowienia wymienia "Dziennik" Sandora Marai. Ma pięć tomów. Czyta, jakby żył z autorem. Jeden dzień dziennie.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

Aby odsłuchać załączonego dźwięku zaktualizuj przeglądarkę lub/i wtyczkę Adobe Flash Player.

Tsundoku - tak Japończycy nazywają osoby, które kupują książki, a potem... ich nie czytają. - Na określenie tsundoku sensei można natrafić w tekście z 1879 autorstwa Mori Senzo. Użyte zostało tam w sposób satyryczny. Senzo opisywał w ten sposób swojego nauczyciela, który miał mnóstwo książek, ale nigdy ich nie czytał - wyjaśniał w rozmowie z BBC prof. Andrew Gerstle, specjalista od japońskiego piśmiennictwa. Umberto Eco miał mieć bibliotekę z 30 tysiącami książek. Większości nie przeczytał. Według badaczy, zalegające na półkach książki... sprzyjają czytaniu.