Maciej Stachowiak: "Syn był katowany"

Piotr Kaszuwara | Utworzono: 22.05.2017, 15:59
A|A|A

fot. Andrzej Owczarek

Maciej Stachowiak, ojciec Igora opowiada, że film oglądał kilka razy:

- Byłem zdruzgotany. Pomyślałem o jak synu, on musiał się czuć w tej toalecie, kiedy był katowany, męczony, torturowany. Chcę wyjaśnienia całej sprawy.

Po tym, jak światło dziennie ujrzały nagrania z paralizatora, którym rok temu rażony był 25-latek w toalecie komisariatu policji przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu stanowiska stracili już komendant wojewódzki, jego zastępca i komendant miejski policji we Wrocławiu. Maciej Stachowiak, ojciec Igora mówi wprost: dla niego to niewiele znaczy, bo nadal nie wyjaśnia, co dokładnie stało się z jego synem i kto jest temu winny:

- Nie powiem, że jestem zadowolony, nie powiem, że jestem niezadowolony, naprawdę nie ma dla mnie znaczenia. Po prostu chcę ukarania winnych osób, które torturowały syna i doprowadziły do jego śmierci.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

Piotr Kaszuwara, Radio RAM: Dlaczego prokuratura nie zdecydowała się postawić zarzutów policjantom, skoro byli państwo w posiadaniu ujawnionego przez stację TVN materiału filmowego nagranego kamerą z paralizatora?

Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu: Materiał dowodowy nie był wystarczający, żeby wydać postanowienie o sformułowaniu zarzutów.

Tłumaczą państwo, że śledztwo przedłuża się przez wnioski dowodowe składane przez rodzinę Igora Stachowiaka. Nie dało się najpierw postawić wstępnych zarzutów, a później ich np. zmodyfikować? Nagranie w państwa mniemaniu nie było wystarczającym dowodem?

Nie. Ten film nie jest wystarczający, żeby wydać postanowienie o przedstawieniu zarzutów. Wykonywaliśmy inne czynności w tej sprawie. Czekaliśmy na opinię biegłych, przesłuchiwaliśmy świadków. Sprawa dotyczy nie tylko przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, ale także wykazania związku przyczynowo-skutkowego między ich działaniem a śmiercią Igora S. W ocenie prokuratora prowadzącego, zebrany materiał dowodowy nie był wystarczający do postawienia zarzutów policjantom.

Ale posiadali państwo to nagranie fizycznie?

Tak. To nagranie pochodzi z naszego postępowania.

Czy ministerstwa: sprawiedliwości lub MSWiA wiedziały o tym nagraniu?

Nie. Nie pokazywaliśmy go ministerstwu. Prokurator prowadzący postępowanie prowadzi je samodzielnie. Prokurator nie chodzi do swoich przełożonych, żeby informować o przesłuchanych świadkach ani o zgromadzonym materiale dowodowym. Postępowań, które prowadzimy są dziesiątki. Nie informujemy o każdej czynności i każdym materiale dowodowym.

Tyle, że to nie sprawa jak każda inna, bo we Wrocławiu po śmieci Igora Stachowiaka wybuchły trzydniowe walki z policją, a sprawę szybko obiecał rozwiązać sam minister Mariusz Błaszczak. Miały być użyte wszelkie środki, a państwo go nie poinformowali o nagraniu?

To jest pytanie do ministra, co obiecywał.

Nie pytam o jego obietnice, a o to czy widział ten film. Czy państwo go o nim poinformowali?

Nie wiem, jakimi materiałami dysponuje minister panie redaktorze. Ja prowadzę swoje postępowanie i w jego toku nie mam obowiązku informowania ministra o czynnościach ani o materiale dowodowym.

Kiedy wpłynął ostatni wniosek dowodowy od rodziców i czego dotyczył?

Wpłynął do nas około dwóch miesięcy temu. Dotyczył wykluczenia tego, czy wobec Igora S. został użyty środek przymusu bezpośredniego w postaci ręcznego miotacza gazu.

Zbadali państwo także wątek złamanej kości gnykowej? Takie podejrzenia też były.

Myślę, że te informacje są zawarte w materiale dowodowym, ale to jest materiał, którym dysponuje prokurator prowadzący. Nie jest to jeszcze ten etap postępowania byśmy mogli udzielić tak szczegółowych informacji.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Śmierć w komisariacie Wrocław Stare Miasto

Tagi:
REKLAMA

To może Cię zainteresować