Twierdza Wrocław na wiosnę wciąż niezdobyta

Wojciech Klich, el | Utworzono: 08.03.2019, 22:34 | Zmodyfikowano: 08.03.2019, 23:34
A|A|A

Fot: slaskwroclaw.pl

Początek pierwszej połowy nie zapowiadał wielkich emocji, obie drużyny potrzebowały czasu, by stworzyć pierwsze groźne akcje. Najpierw ruszyła Jagiellonia, a konkretniej Arvydas Novikovas, który w sytuacji sam na sam z Jakubem Słowikiem zdecydował się na zagranie lobem. Litwin zbyt mocno podniósł jednak piłkę i ta przeleciała nad bramką wrocławian. Ci nie czekali długo z odpowiedzią. Minutę później z lewej strony w pole karne przyjezdnych dogrywał Robert Pich, a w zamieszaniu najlepiej odnalazł się Michał Chrapek, który pewnie pokonał Grzegorza Sandomierskiego.

Stracona bramka sprawiła, że gospodarze lekko się cofnęli i pozwolili prowadzić grę rywalom. Podopieczni Ireneusza Mamrota starali się tworzyć zagrożenie, ale w kluczowych sytuacjach powstrzymywał ich Słowik. Tak było chociażby w przypadku rzutu wolnego z okolic 25. metra. Uderzał Novikovas, ale bramkarz WKSu piękną paradą wybił piłkę za linię końcową boiska.

W 25. minucie znów zaatakował Śląsk. Źle zachowali się defensorzy Jagiellonii, którzy stracili piłkę blisko własnego pola karnego, z lewej strony tym razem dogrywał Chrapek, a piłkę do siatki skierował Marcin Robak. Dwubramkowe prowadzenie sprawiło, że Śląsk zupełnie przejął kontrolę nad meczem. Przy piłce wciąż większość czasu utrzymywali się białostoczanie, ale nie byli w stanie przełamać szczelnej defensywy podopiecznych Vitezslava Lavicki.

W drugiej odsłonie tempo meczu zdecydowanie spadło. Jagiellonia wciąż nie potrafiła znaleźć recepty na defensywę wrocławian. Śląsk z kolei konsekwentnie czekał na kontrataki. Wiele z nich nie doszło jednak do skutku, ponieważ w momencie decydującego podania, podopiecznym Lavicki brakowało dokładności. Raz szybko lewą stroną boiska ruszył Lubambo Musonda, ale w ostatniej chwili Zambijczyka zablokował Sandomierski.

Pod drugą bramką niewiele pracy mieli Igors Tarasovs oraz Wojciech Golla. Jagiellonia nie była w stanie skonstruować groźnej akcji. Ireneusz Mamrot szukał odpowiedniego ustawienia dokonując zmian, ale jego zawodnicy nie grali dostatecznie szybko, by zaskoczyć gospodarzy. Dość powiedzieć, że Słowik w drugiej połowie interweniował raz - po strzale z woleja Martina Kostala.

W końcówce spotkania sytuacja przyjezdnych stałą się już koszmarna. Ręką poza polem karnym interweniował Sandomierski i po wideoweryfikacji sędzia Paweł Raczkowski wyrzucił bramkarza z boiska. Między słupkami białostoczan musiał stanąć Taras Romanczuk, ponieważ limit zmian był już wykorzystany. Reprezentant Polski zachował jednak czyste konto i Śląsk wygrał 2:0.

Cenne zwycięstwo pozwoliło wrocławianom odskoczyć od strefy spadkowej na cztery punkty. Jagiellonia z kolei spadła na czwarte miejsce, kosztem Piasta Gliwice.

Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 2:0 (2:0);

Bramki: Michał Chrapek 8', Marcin Robak 25';

Żółte kartki: Krzysztof Mączyński - Guilherme, Nemanja Mitrovic;
Czerwona kartka: Grzegorz Sandomierski;

Sędzia: Paweł Raczkowski;
Widzów: 8 286;

Śląsk Wrocław: Jakub Słowik - Łukasz Broź, Wojciech Golla, Igors Tarasovs, Mateusz Hołownia - Lubambo Musonda (64. Farshad Ahmadzadeh), Krzysztof Mączyński, Michał Chrapek (77. Jakub Łabojko), Mateusz Radecki, Robert Pich - Marcin Robak (86. Arkadiusz Piech);

Jagiellonia Białystok: Grzegorz Sandomierski - Zoran Arsenic, Ivan Runje, Nemanja Mitrovic, Bodvar Bodvarsson (66. Martin Kostal) - Bartosz Kwiecień, Taras Romanczuk - Arvydas Novikovas, Jesus Imaz (58. Martin Pospisil), Guilherme - Stefan Scepovic (66. Patryk Klimala).

 

REKLAMA

To może Cię zainteresować