W tydzień blisko 1,5 mln złotych!

Martyna Czerwińska | Utworzono: 12.08.2016, 18:38
A|A|A

Optymistyczna wersja zakłada, że terapia Bianki w USA potrwa około pół roku. Zbiórka trwa jednak nadal, bo na razie mamy pieniądze na depozyt i I etap leczenia, czyli 4 dawki chemii. Nie wykluczone, że Bianka będzie musiała przyjąć więcej chemii, niż teraz - na odległość, zakłada to klinika w USA. Po długim weekendzie w wielu punktach na Dolnym Śląsku pojawią się puszki na datki. We wrześniu odbędzie się też wielki charytatywny festyn na boisku na wrocławskim Ołtaszynie. Organizuje je żłobek dziewczynki. Wciąż trwają też aukcje na rzecz dziewczynki. Dziś w akcję zaangażowali się także ludzie związani z kulturą. Marcin Bosak, Ewa Skibińska, Miron Ruciński, Monika Pikuła i szef Teatru Polskiego we Wrocławiu Krzysztof Mieszkowski zrobili sobie zdjęciem z hasłem #wiankidlabianki.

Rodzice - dziękują wszystkim darczyńcom i zaangażowanym w akcję. "Siedzę przed komputerem i łzy kapią mi na klawiaturę" - pisze mama mama Bianki na Facebooku. Doceniamy to co zrobiliście - mówią Radiu RAM.

Odwiedziliśmy Biankę, która wróciła do domu i powoli wraca do sił. Jest zmęczona i słaba, ale z przejęciem pochwaliła nam się wszystkimi siniakami po zastrzykach w brzuch. Ma słaby apetyt, ale cieszy się ze spotkania z bratem - 4-letnim Tymonem, który przez 2 tygodnie mieszkał u babci. Rodzice wspominają ostatni dni jak koszmar, ale zgodnie przyznają, że fala pomocy, z którą się spotkali - także od zupełnie obcych osób dodaje im skrzydeł i daje nadzieje.  Jesteście wielcy - mówi Katarzyna Socik - Drewnowska - mama Bianki. Nie ukrywając łez wzruszenia przyznaje, że z niedowierzaniem śledzi stan konta córki.

Wiadomość o zbiórce krąży po forach parentingowych i "mamusiowych" grupach. Ludzie przekazują sobie link i udostępniają dalej. Zgłaszają się do nas słuchacze, którzy chcą pomóc.  Nie tylko finansowo. Zbieramy listę sklepów czy punktów usługowych, które zgadzają się na umieszczenie puszek. Lista chętnych rośnie z minuty na minutę - cieszą się organizatorzy zbiórki. Jeśli tak dalej pójdzie rodzina Bianki nawet w przyszłym tygodniu będzie mogła polecieć do USA. Depozyt, który trzeba wpłacić to ponad 600 tys. zł. Pamiętajcie, żeby fotografować się z napisem #wiankidlabianki. Plecionkę z żywych kwiatów zanieśliśmy jej osobiście w ramach prezentu. Zbiórka się nie kończy. Wg kosztorysu potrzeba 1,5 mln zł na całą terapię.

 

Katarzyna Socik - Drewnowska - mama dziewczynki powiedziała Radiu Wrocław, że jest w szoku i wciąż nie dociera do niej, że tyle zupełnie obcych osób postanowiło ich wesprzeć. Dziękuję, dziękuję, dziękuję - mówi i dodaje, że docenia to, że poświęcają nie tylko swoje pieniądze, ale także i czas. Często kosztem własnych dzieci.

Wszystkie ręce na pokład - powiedziała dyrektor żłobka i przedszkola na wrocławskim Ołtaszynie kiedy dowiedziała się, że 2-letnia Bianka z najmłodszej grupy zachorowała na siatkówczaka. Najpierw była burza mózgów. Agata Liberska - Stec odebrała mnóstwo telefonów od rodziców z pomysłami i ofertami konkretnej pomocy. Zaczynając od projektowania i druku ulotek, kończąc na organizacji kiermaszu, czy tłumaczeniu dokumentów i pomocy medycznej - opowiada dyrektor nie ukrywając wzruszenia.

Sama przełożyła urlop, żeby zaangażować się w akcję. Natomiast dzieci zbierają nakrętki i właśnie nagrały piosenkę dla Bianki, która ma pomóc w promocji zbiórki.

Tak brzmi cała piosenka. Chętni będą ją mogli kupić na kiermaszu na rzecz Bianki.

Dzieci z Zaczarowanej Krainy wiedzą o chorobie koleżanki i trzymają za nią kciuki. Choć mają po kilka lat bez namysłu deklarują swoją gotowość do pomocy.

Sytuacja Bianki jest bardzo poważna. Złośliwy nowotwór zajął oba oczka a 3 guzy są bardzo duże. Kiedy niespełna 2 tygodnie temu rodzice usłyszeli diagnozę grunt usunął im się spod nóg. Niczego nie podejrzewali, a do okulisty poszli się właściwie ... uspokoić.

Przez dosłownie ułamek sekundy, tylko pod pewnym kątem i tylko dzięki temu, że za sobą miałam okno zauważyłam w lewym oku córeczki błysk… oczko zaświeciło się. Pamiętam jak dziś, gdy pomyślałam „O! jak u Pyśki!” (naszej 9-letniej kotki). Gdy wspomniałam o tym rodzinie to było .. „A przywidziało ci się!”…aż do momentu, gdy pod koniec lipca zauważyła to też ciocia Ania… gdy zobaczyłam jej minę wiedziałam, że to może być coś poważnego… natychmiast udaliśmy się z mężem na prywatną wizytę … a tam diagnoza: Widać guzy! Podobne zmiany w obu oczkach! Proszę natychmiast udać się do szpitala na ostry dyżur… Świat mi się zawalił! – ze łzami w oczach wspomina mama dziewczynki Katarzyna Socik - Drewnowska.

W szpitalu przy ulicy Borowskiej we Wrocławiu badało ją kilku lekarzy. Bianka to bardzo silna i charakterna dziewczynka. Rodzice musieli zawinąć dziewczynkę w prześcieradła jak kukłę, a 4 kolejne osoby trzymały i na siłę otwierały jej oczko, żeby je kilkukrotnie zakropić i zbadać dno oka…

Krzyczała tak, że niemal straciła głos! Moje serce pękało z każdym jej wrzaskiem - opowiada mama i wciąż się zastanawia jak to się stało, że nikt nie zauważył, że rak zjada oczy małej Bianki. Pamiętam jeszcze jak mówiłam, że przecież ciągle ją badamy! Przecież konsultuję się pediatrycznie praktycznie raz w miesiącu! Przecież ona jest zdrowa! Uśmiechnięta i radosna, uparta, pełna życia, dobrze widzi, nie zezuje, na nic się nie skarży! Przecież dbam o nią!! – kontynuuje zrozpaczona mama. W szoku są także "ciocie" z Zaczarowanej Krainy, które spędzały z nią 8 godzin dziennie. Izabela Białokryty - opiekunka grupy Bianki nie ukrywa, że to także dla nich trudny czas, ale głęboko wierzy w szczęśliwe zakończenie tej historii.

Diagnoza lekarzy z Centrum Zdrowia Dziecka powaliła całą rodzinę. Stan Bianki jest tak zaawansowany, że usłyszeli - O ile uda się zachować oczy to będzie niewidoma bądź bardzo słabo widząca". Doświadczenia innych dzieci z tak zaawansowaną chorobą pokazują, że jedyną szansą na uratowanie wzroku jest kosztowne leczenie w Stanach Zjednoczonych, gdzie dr Abramson oraz dr Gobin od ponad 11 lat każdego dnia ratują przypadki beznadziejne. Bianka jest po pierwszej ogólnej chemii, którą źle zniosła. Przez kilka dni nie jadła, chciała tylko leżeć albo się przytulać. Dziś wróciła z rodzicami do Wrocławia na przepustkę. Ma 2 tygodnie na uzbieranie ... 1,5 mln złotych żeby rozpocząć leczenie w USA. Tak wynika z najnowszego kosztorysu. Na szczęście w płynie mózgowo - rdzeniowym nie ma śladu nowotworu, czyli nie ma jeszcze przerzutów do mózgu. Rodzice czekają jeszcze na wyniki badań szpiku kostnego. Pewne jest natomiast, że czasu jest bardzo mało, a mała Bianka chce oglądać świat i żyć. W Stanach Zjednoczonych lekarze przez żyłę w udzie zaaplikują chemię wprost do oczu. Powstałe zwapnienia usuną, dzięki czemu dziewczynka ma szansę widzieć. W Polsce daje się jej niewielkie szanse.

Na koncie Fundacji Rycerze i Księżniczki, które prowadzi główną zbiórkę na rzecz Bianki jest już 178 tys. zł Na Zrzutce.pl 38 tys. zł. Wydawałoby się, że kropla w morzu, ale historie dzieci - także chorych na siatkówczaka, pokazują, że czasami w kilka godzin udaje się zebrać niebagatelne sumy. Rodzice Bianki, bliscy i żłobek wierzą, że się uda i apelują o pomoc na miarę możliwości. To nie musi być 50 zł. Wystarczy kilka złotych. Może to banalne , ale chyba prawdziwe – dobro wraca !!! - powiedzieli mi żłobkowi rodzice zaangażowani w pomoc. Jeśli nie możecie wesprzeć finansowo Bianki, fotografujcie się z kartką #WIANKIDLABIANKI i udostępniajcie na portalach społecznościowych. "Siatkówczak nie ma z Wami szans" - czytamy na stronie Fundacji, a my nie możemy pozwolić, żeby 2latka z Wrocławia straciła swoje piękne, błękitne oczy.

Wesprzyj: http://rycerzeiksiezniczki.pl/kids/bianka

FUNDACJA RYCERZE I KSIĘŻNICZKI
UL. ZAGÓJSKA 2/4 /85
04-101 Warszawa
PKO Bank Polski SA
90 1020 1042 0000 8902 0324 4142
tytułując przelew:
„DAROWIZNA DLA BIANKI”

Do wpłat zagranicznych
Swift:BPKOPLPW 90 1020 1042 0000 8902 0324 4142
IBAN: PL90102010420000890203244142
tytułując przelew:
„DAROWIZNA DLA BIANKI”

REKLAMA

To może Cię zainteresować