Służąca *****
Park Chan-wook, reżyser „Oldboya” stworzył swoje najlepsze dzieło od czasów filmu, który powinien zdobyć Złotą Palmę w Cannes. „Służąca” nie ma może tyle świeżości, nie serwuje równie wielu zaskoczeń, ale daje widzom bardzo dużo inteligentnie podanej rozrywki, w bezbłędnie skrojonym kostiumie. Przy okazji ta opowieść o zemście i damsko-męskich rozgrywkach daje sporo do myślenia. W kostiumowym filmie Park Chan-wooka jest tak niegrzecznie, że aż grzecznie. Fiksacje głównych bohaterów podane są klasycznie, w stylu czarnej komedii. Za to zmysłowo, jak rzadko kiedy się udaje. Na ekranie możemy oglądać najpiękniejsze sceny miłosne od czasu „Życia Adeli”. Łatwo zrozumieć, dlaczego główni bohaterowie ulegają pokusom, trudno odnaleźć wytłumaczenie dlaczego reżyser nie zdecydował się wypróbować w finale najbardziej oczywistego z narzędzi tortur. Szczególnie, że opowiada o projektowaniu przyszłych wydarzeń, całego życia.
Koreański reżyser przeniósł w realia swej ojczyzny z lat 30. XX wieku powieść Sary Waters „Złodziejka”, osadzoną w wiktoriańskiej Anglii. Wybór nowego czasu jest nieprzypadkowy – w latach trzydziestych Korea była pod japońską okupacją, a u Park Chan-wooka bohaterki wybijają się na niezależność. Powstał lesbijski thriller kryminalny o szkatułkowej konstrukcji. Stawką jest majątek pewnej piękności, na który liczy hrabia-oszust. Do pomocy bierze dziewczynę. Ma ona zostać pokojówką pięknej damy. Kto komu zaufa, a kto kogo oszuka? Na podstawowym planie to najważniejsze pytania intrygi. W kolejnych rozdziałach poznajemy historię z perspektywy poszczególnych bohaterów, za każdym razem zyskując nową, zaskakującą wiedzę. Ta sama zasada dotyczy nawet scen erotycznych, te same zbliżenia oglądamy z innej perspektywy i z kolejnym podejściem zostaje pokazane więcej. Każda z części filmu jest przepięknie zagrana, nakręcona i wystylizowana.
Dodatkowe pytania pojawiają się w związku z grami miłosnymi. Mnóstwo podchodów i labiryntów trzeba pokonać na drodze do upragnionych spotkań. Niezwykle zmysłową atmosferę budują u koreańskiego reżysera dwie oszałamiające aktorki: debiutantka Kim Tae-Ri oraz doświadczona Kim Min-hee.
W wyrafinowanym thrillerze kostiumowym pobrzmiewają jednocześnie echa kina noir i bardziej współczesnych mrocznych opowieści. Park Chan-wook potrafi kręcić sceny, których nie powstydziliby się Alfred Hitchcock i David Lynch. Jeden z bohaterów koreańskiego twórcy fascynuje się literaturą erotyczną z opisami sadystycznych zabaw. Fragmenty inscenizowanych opowieści to kolejny element budowania napięcia. Seks w „Służącej” służy albo uzyskaniu przewagi, władzy i zbudowaniu lęku albo przeżyciu najpiękniejszego spełnienia. Jedno z najbardziej pamiętnych będzie miało miejsce podczas piłowania zęba naparstkiem. W ten oto sposób erotyczny thriller staje się dziełem feministycznym, wyzwala kobiety z roli obiektów. A jednocześnie pozwala nacieszyć się fetyszami.